Po dłuższej przerwie serwisowej jazda na Meridze. Hamulce mimo moich wysiłków dalej słabo działają. KOCHAM CANTILEVERY!!!!

Trip dzisiejszy stanął pod znakiem zapytania, wybraliśmy się z dziewczyną na Włochy na Bakalarską na zakupy, rower w środku złożony, po zakupach miał być trip z bratem, a tu dwie niespodzianki, jedna niemiła a druga cholernie niemiła.
Pierwsza to mandat od Starzy Wiejskiej za złe parkowanie, że niby na trawie, dostałem 50 zł ( bo na wspomnianej trawie stałem tylko przysłowiowym jednym kołem, stąd preferencyjny wymiar kary). Druga, zajebiście niemiła niespodzianka to zepsute hamulce w samochodzie, płyn hamulcowy wyciekał przez przerwany przewód. Masakra jakaś, brak sprawnych hebli to najgorsze co się może stać, nieważne czy jedzie się samochodem czy rowerem. koniec końców trzeba było szukać mechanika gdzieś bardzo blisko, bo laweta to droga zajebiście imprezka :-( Udało się, bo tamta okolica obfituje w serwisy samochodowe, więc jutro autko idzie w naprawę, a na razie nocuje na Łopuszańskiej.
Trip z opóźnieniem małym udało się rozpocząć.
Było zimno, mokro, ale fajnie bo w towarzystwie Brata :-) Byliśmy m.in. w Raszynie, Pęcicach, Michałowicach, Piastowie, Broniszach, Nowych i Starych Babicach...

Dziś trochę dalej, dłużej, inaczej na Ursynów.


Pan Kaczka lub Pani Kaczka - taka sobie siedział/siedziała obok węzła Jerozolimskie/Łopuszańska.


Prawie gotowy węzeł Salomea, wiadukt nad torami WKD.


Składowisko/złomowsiko starych wagonów tramwajowych u zbiegu ulic Salomejskiej i Badylarskiej ( niedaleko stacji WKD Opacz )



Stawy na Jeziorkach Południowych ( "po przebudowie" )


Koziołki na Jeziorkach Południowych.

Wolno i niespiesznie, do Kumpla po szprychy do Meridki i skuwacza do łańcucha ( mój stary zgubił bolec do wybijania pinu/sworznia z łańcucha, potem do TK MAX w Domach Towarowych Centrum ( nie udało się nic fajnego rowerowego znaleźć) a na koniec do drugiego kumpla na pogawendkę.

czyli emeryckim tempem po Warszawie.
Pierwsza jazda po operacji nosa, stąd tytuł wpisu. Zimno, mokro nieciekawie, tak można podsumować dzisiejszą jazdę. Przy dworcu wileńskim zaliczyłem prawie poślizg, koło straciło na chwilę przyczepność na torach tramwajowych....trzeba uważać na slikach, jeśli człowiek chce zachować komplet zębów i integralność kości czaszki ( brak kasku:-)

Szybko nad Zalew Zegrzyński, a jedna stronę z wiatrem, a powrót pod wiatr. Mega średnia ( przynajmniej jak dla mnie ), to była chyba najszybsza pętla w stronę zalewu jak do tej pory, zatrzymałem się tylko raz na 3 minuty, aby zadzwonić.
Od dziś przerwa od bajkowania, przymusowa niestety.

Ustawka z betiaheniu na Agrykoli. Z mała przerwą na fajka, młociliśmy podjazdy Agrokolą, zrobiliśmy chyba koło 12-13. W sumie kręcąc się w kółko góra-dół, zrobiłem ponad 10 km...

Koniec października. Niedługo przerwa.

Dziś wracając z pacy zauważyłem, że burzą pawilon przy skrzyżowaniu Kasprowicza i Żeromskiego - zaraz obok byłego Dworca PKS Marymont. W pawilonie tym znajdował się chińczyk - Hami, mieszkańcom Bielan, Żoliborza chyba doskonale znany, zawsze kolejki, dobre żarcie w rozsądnej cenie, mnóstwo mundurowych straży miejskiej, policji - bo obok komenda policji. Ciekawe co dalej będzie z tym barem, czy będzie w innej lokalizacji, czy może dostanie nową siedzibę?
Po zmianie czasu szybko robi się ciemno, wychodzę z pracy i za chwilę zachód słońca. Wczoraj zachód był fenomenalny- jak widać na fotach poniżej.