Wolne po świętach, celem spalenia tych tysięcy kalorii pochłoniętych w święta.

Dojazd SKM do Otwocka, potem kierunek Celestynów, kawałek DK 50 w stronę Góry Kalwarii, a następnie do Osiecka. Dojeżdżając do miejscowości Sobienie - Jeziory skierowałem się na południe, wzdłuż Wisły w stronę Wilgi. Droga słaba, z betonowych płyt i w dodatku pod wiatr. Jechało się słabo :-) Parę kilometrów za Wilgą odbiłem na wsch,od w stronę miejscowości Łaskarzew. Potem szybko i sprawnie pokręciłem na Garwolin i docelowo szosą w stronę Warszawy. Jadać do domu z wiatrem utrzymywałem prawie cały czas 30 km/h na liczniku. W Wiązownej odbiłem w las z zamiarem przebicia się do ul.Patriotów - szosa poprowadzona wzdłuż linii kolejowej do Otwocka. Oczywiście pobłądziłem trochę, skręciłem nie tam gdzie potrzeba, ale z pomocą GPS w telefonie jakoś przejechałem przez MPK. Do domu dotarłem już po zmroku, nieźle styrany, bo stówkę zrobiłem ostatni raz ponad miesiąc temu.

Kilka zdjęć z trasy.

W odwiedziny do Babci.

Założyłem na Meridkę prezent od Mikołaja - nowy licznik. Jednakże Sigma daje złe obwody koła do wprowadzenia, po ustawiemiu wielkości sugerowanej przez producenta miałem pomiar większy o ponad 800 m na dystansie raptem 15 km. Żenuua.

Dalej wiosna, ciepło jak diabli, Wielkanoc powinni robić w grudniu, skoro tak ciepło :-P

W drodze do pracy jadąc sobie ul. Żeromskiego, zaraz prawie przed samymi kołami przebiegł mi czarny kocur. Miał szczęście bo nic akurat nie jechało, więc nie załapał się na bycie mokrą plamą :-P Mimo przesądu nie spotkało mnie żadne nieszczęście.

Wieczorem jeszcze szybka pętla przez most Siekierkowski ( miasto wygląda na prawie opustoszałe, słoiki pojechały na wiochę :-) )

Pierwszy dzień zimy. Słonecznie i ciepło, ale pałera do jazdy dalej brak...

Troszeczkę po mieście, nieśpiesznie...

Dalej jesień.