Lećim na Łysą Górę, po życiówkę :-)
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 Kategoria > 100 km, KMC Z9000 2013 - 3, Lećim na, Różne
Uczestnicy
Km: | 253.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 11:25 | km/h: | 22.16 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pomysły przychodzą i odchodzą, bywają fajne ale trafiają się też "z bani". Ale chęć na jakąś hardkorową trasę nie mija, trzeba tylko celu i kompana do jazdy. W pierwotnym planie były jakieś dalekie trasy: a to nad morze w jeden dzień, a to do Krakowa. Ale, że tu daleko, tam daleko, to znalazłem idealny kompromis: Kielce! Daleko, ale nie za bardzo, trochę podjazdów po drodze powinno być, widoczki ładne też pojawić się powinny. Kompanem do tripa był Paweł - bestiaheniu, po zeszłotygodniowej wycieczce do Mińska Mazowieckiego, ugadaliśmy się co do celu, brak było tylko dokładnego terminu.
Termin wyklarował się sam, start w poniedziałek bardzo rano, ustawka w Powsinie kwadrans po 6, potem szybkim tempem (dawaliśmy zmiany) do Konstancina Jeziornej, Góry Kalwarii, Warki ( byliśmy tam już o 8 rano, Głowaczowa, Radomia, Wierzbicy, Wąchocka, Starachowic, Nowej Słupi, wjazd na Łysą Górę- św. Krzyż, potem przez Porąbkę, Świętą Katarzynę, Bodzentyn, Suchedniów do Skarżyska Kamiennej gdzie wsiedliśmy w pociąg do Radomia i potem z przesiadką do Warszawy.
Sporo górek po drodze, pierwsze już za Radomiem, im dalej na południe tym hardziej dla Nas- nizinnych kolarzy, a już w za Nową Słupią, góry pełną gębą, tylko foty strzelać i krajobrazy podziwiać.
W planach był powrót do Kielc i stamtąd powrót do Wawy Polskim Busem. Ale problemów pojawiła się cała masa, Ja bilet kupiłem , ale nie przyszło mi potwierdzenie na mejla, dla Pawła biletów już zabrakło :-( Nie wiedziałem czy jechać do Kielc, bo na pierwszego mejla PB odpowiedział dopiero po 6 h, z prośba o dosłanie dodatkowych dokumentów/potwierdzeń. Koniec końców, decyzja zapadła, że gonimy do Skarżyska na ostatni pociąg do domu, a z PB policzę się później !!!! W Suchedniowie, czyli jakieś 30 min,. drogi od PKP w Skarżysku telefon od Narzeczonej, że PB dał ciała, jakieś problemy z przelewem były, nie zaksięgowali wpłaty i zwrócą mi całą kwotę za bilet! no super, tylko że dali mi znać jakieś 1,5 h przed odjazdem autobusy, a gdybym zawierzył PB i pojechał do Kielc byłbym w czarnej dupie.
Wyjazd udany, widoków mnóstwo, nogi i dupa bolą - wiadomo. Trzeba będzie kiedyś zrobić trasę do Zakopca, ale startując z Kielc.
No i trochę fotek.
Warszawiaki i Słoiki śpią jeszcze smacznie.
Słońce wstaje, a ja już śmigam po rekord!
Miasteczko Wilanów, pełne chrapiących bananów:-P
Warka osiągnięta już o 8 rano.
Robi się pięknie!
Mazowsze żegnamy, witamy Świętokrzyskie. Gdzieś tam jest Św. Krzyż, pewnie jeszcze go nie widać, ale będziemy na nim za kilka godzin.
Podpisy chyba zbędne.
Nasz cel coraz bliżej.
Łysa Góra z Nowej Słupi.
Górki po drodze.
Mnóstwo potu wylane, ale TomliDzons jakoś wtoczył się na Łysą Górę.
Pięknie po drodze było.
Termin wyklarował się sam, start w poniedziałek bardzo rano, ustawka w Powsinie kwadrans po 6, potem szybkim tempem (dawaliśmy zmiany) do Konstancina Jeziornej, Góry Kalwarii, Warki ( byliśmy tam już o 8 rano, Głowaczowa, Radomia, Wierzbicy, Wąchocka, Starachowic, Nowej Słupi, wjazd na Łysą Górę- św. Krzyż, potem przez Porąbkę, Świętą Katarzynę, Bodzentyn, Suchedniów do Skarżyska Kamiennej gdzie wsiedliśmy w pociąg do Radomia i potem z przesiadką do Warszawy.
Sporo górek po drodze, pierwsze już za Radomiem, im dalej na południe tym hardziej dla Nas- nizinnych kolarzy, a już w za Nową Słupią, góry pełną gębą, tylko foty strzelać i krajobrazy podziwiać.
W planach był powrót do Kielc i stamtąd powrót do Wawy Polskim Busem. Ale problemów pojawiła się cała masa, Ja bilet kupiłem , ale nie przyszło mi potwierdzenie na mejla, dla Pawła biletów już zabrakło :-( Nie wiedziałem czy jechać do Kielc, bo na pierwszego mejla PB odpowiedział dopiero po 6 h, z prośba o dosłanie dodatkowych dokumentów/potwierdzeń. Koniec końców, decyzja zapadła, że gonimy do Skarżyska na ostatni pociąg do domu, a z PB policzę się później !!!! W Suchedniowie, czyli jakieś 30 min,. drogi od PKP w Skarżysku telefon od Narzeczonej, że PB dał ciała, jakieś problemy z przelewem były, nie zaksięgowali wpłaty i zwrócą mi całą kwotę za bilet! no super, tylko że dali mi znać jakieś 1,5 h przed odjazdem autobusy, a gdybym zawierzył PB i pojechał do Kielc byłbym w czarnej dupie.
Wyjazd udany, widoków mnóstwo, nogi i dupa bolą - wiadomo. Trzeba będzie kiedyś zrobić trasę do Zakopca, ale startując z Kielc.
No i trochę fotek.
Warszawiaki i Słoiki śpią jeszcze smacznie.
Słońce wstaje, a ja już śmigam po rekord!
Miasteczko Wilanów, pełne chrapiących bananów:-P
Warka osiągnięta już o 8 rano.
Robi się pięknie!
Mazowsze żegnamy, witamy Świętokrzyskie. Gdzieś tam jest Św. Krzyż, pewnie jeszcze go nie widać, ale będziemy na nim za kilka godzin.
Podpisy chyba zbędne.
Nasz cel coraz bliżej.
Łysa Góra z Nowej Słupi.
Górki po drodze.
Mnóstwo potu wylane, ale TomliDzons jakoś wtoczył się na Łysą Górę.
Pięknie po drodze było.
komentarze
Wow ! Ponad 11 godzin w siodełku - nieźle :) W przyszłości zapraszam do Starachowic - gwarantuję przewodnika po okolicach :)
martink - 16:05 niedziela, 8 września 2013 | linkuj
Jak to była taka knajpa po schodkach to ja się też tam stołuję czasami ale nigdy kebaba nie brałem tylko hamburgera i byłem raczej zadowolony ;) W razie następnej życiówki w moją stronę czekam na info :)
Tomq74 - 23:00 sobota, 7 września 2013 | linkuj
Fota pt. "Łysa Góra z Nowej Słupi." Na lewo od kadru jadłem najlipniejszego kebaba w życiu.
bestiaheniu - 23:44 czwartek, 15 sierpnia 2013 | linkuj
Która to ta Łysa Góra, bo ja znam co najmniej dwie. Niezły dystans.
daniel3ttt - 09:29 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj